Moje miasto nocą II

W poprzednim numerze pisaliśmy o latarniach ulicznych, które rozświetlają mrok i dzięki temu możemy bezpiecznie poruszać się po mieście nocą. Skupiliśmy się głównie na technicznych sprawach, dodając przy okazji, że nowoczesne lampy dają nie tylko dookólną jasność, ale także ciekawe efekty kolorystyczne.

Dziś chcielibyśmy zająć się głównie tym tematem, czyli wyglądem Szczytna po zachodzie słońca. Choć nic się wówczas w strukturze miasta nie zmienia, jednak wszystko zaczyna wyglądać inaczej. Jakoś tak tajemniczo i dużo, dużo ciekawiej niż w dzień. Weźmy dla przykładu zwykły, pierwszy miejski trakt i niech to będzie ulica Odrodzenia. Spacer po niej za dnia nie dostarcza jakichś specjalnych wrażeń, ale nocą... Popatrzmy na zdjęcie - fot.1.

Wygląd ulicy zmienił się diametralnie. Kawałek dalej, obok „Mazuriany”, jest pasaż wiodący do jeziora. Po jego pokonaniu przed potencjalnym spacerowiczem otwiera się kolejny widok na park, który także efektownie wygląda nocą - fot. 2. Ów (spacerowicz), usiadłszy na ławeczce, jak to uczyniła parka widoczna w głębi fotografii, może podziwiać ratusz, a właściwie jego wieżę górującą nad dachami okolicznych domów - fot. 3.

Ale to jeszcze nie wszystko, bo przecież na jeziorze tryska, kolorowa nocą, fontanna.Kiedy „Kurek” zjawił się w parku akurat bił z niej rubinowy wachlarz wodnych strug, a rysująca się w nieco dalszej perspektywie wieża kościoła pw. WNMP pięknie dopełniała całości widoku - fot. 4. Kiedy wykonywaliśmy zdjęcia, było już grubo po godz. 22.00, lecz mimo to w parku wciąż przebywało sporo osób, w tym niektóre całkiem młodziutkie. Co ciekawe, choć fontanna bije nie od dziś, wielu mieszkańców ciągle intryguje chwila zmiany barwy tryskającego wachlarza wodnych strug. „Kurek” zaobserwował, jak owi parkowicze pokazują sobie w tym momencie fontannę w wyraźnym geście zdumienia. A gdyby tak gama zmieniających się kolorów była jeszcze szersza?

ŁAWECZKA NIE W TYM MIEJSCU

Ogólnie rzecz biorąc, Szczytno zaczyna wyglądać coraz ciekawiej. Ba, znaleźli się jednak i tacy, którym usytuoawanie niektórych elementów miejskiego wystroju nie bardzo odpowiada, no i wprowadzają oni pewne swoje osobiste zmiany... Oto na rogu ul. Odrodzenia i 3 Maja stała sobie betonowa ławeczka, służąc utrudzonym przechodniom chwilą odpoczynku.

Niestety, w nocy z 5 na 6 sierpnia nagle znikła, a jedynym śladem świadczącym o tym, że kiedyś jednak tu była, jest kosz na śmieci, jej nieodłączny towarzysz, teraz już osamotniony - fot. 5. Czerwona strzałka na zdjęciu (fot. 5) pokazuje miejsce usytuowania rzeczonej ławeczki. Czyżby przedmiot, ważący ho, ho! ok. 300 kg, znikł nocną porą nagle i niespostrzeżenie? Otóż nie, jacyś wyjątkowi „siłacze” przesunęli ławeczkę w głąb chodnika ul. 3 Maja, o czym świadczą pozostawione na nim i aż nadto widoczne białe ślady oraz okruszki betonu - fot. 6. Czerwona

strzałka (fot. 6) pokazuje dystans, na jakim ciągnięto ławeczkę. Jest to chyba rekordowy wyczyn głupoty ludzkiej, jaki został zademonstrowany w Szczytnie na przestrzeni ostatnich lat.

WIEJSKA PLAŻA

Spełniło się marzenie sołtysa Nart Janusza Gębczyńskiego odnośnie urządzenia porządnej, darmowej plaży, która stałaby otworem nie tylko przed mieszkańcami, wsi, ale i przyjezdnymi. Przy pomocy miejscowych, wójta gminy Jedwabno i Jerzego Bryczkowskiego udało się doprowadzić do jej uruchomienia. I bardzo dobrze, bo woda w jeziorze Świętajno jest idealna do kąpieli, a w tym roku wręcz krystalicznie przeźroczysta („Kurek” to sprawdził). Tuż przy plaży funkcjonuje także boisko do gry w piłkę siatkową. Sołtys trochę ubolewa, że słupki nie są zbyt profesjonalne, ale taki zakup podyktowany był względami oszczędnościowymi. Są też ławeczki - cztery zamontowane na stałe i sześć ruchomych, większe i mniejsze pojemniki na śmieci, słowem nic - tylko zażywać na plaży ruchu, korzystać z promieni słonecznych i wody - fot. 7.

- Brakuje nam tylko mola - mówi sołtys Janusz Gębczyński. Razem z radnym Szczepanem Worobiejem znaleźli nawet odpowiedni projekt takiego obiektu z zadaszeniem na końcu, ale koszt budowy wyniósłby ok. 40 tys. złotych. Projekt trzeba zatem odłożyć na razie ad acta. Jednak gdy takie molo powstanie, plaża będzie w pełni konkurencyjna wobec nieodległej w Warchałach, zwanej popularnie, nie wiedzieć z jakiego powodu, plażowiskiem w Brajnikach. Na razie, póki nie ma mola i o istnieniu darmowej, wiejskiej plaży mało kto wie, w Nartach jest stosunkowo pusto, no i z tego powodu bardzo przyjemnie. Zupełnie inaczej niż we wspomnianych „Brajnikach”. Tam już u wejścia tłoczą się potencjalni plażowicze, choć wstęp dorosłej osoby kosztuje 4 zł. Na plaży zaś człowiek leży przy człowieku, a przy tym człowieku jeszcze jeden człowiek. Podobnie jest w wodzie. Ścisk panuje tu wielki, nawet w zwykły powszedni, nie najgorętszy dzień (czwartek 6 sierpnia) - fot. 8, a co dopiero w weekendy. Podobno przewija się tu wówczas ponad 5 000 ludzi! Dlaczego uparli się oni korzystać z tej słono płatnej plaży - zgoła nie wiadomo, przecież woda tu taka sama (jeśli przez ów ścisk nie gorsza), jak kawałek dalej na terenie wiejskim.