Czy w Szczytnie trzeba być radnym, aby wymusić na policji skuteczną interwencję? Wiele wskazuje na to, że tak. Radna Anna Rybińska dwa razy domagała się od funkcjonariuszy komendy reakcji na akty wandalizmu, do których dochodziło na ul. Władysława IV. I choć była nawet gotowa wskazać podejrzanych, to niewiele wskórała. Do złapania sprawców doszło dopiero po tym, jak złożyła w tej sprawie interpelację na sesji Rady Miejskiej.

Radna potrząsnęła policją

TAKI SPOSÓB NA ŻYCIE

Przed tygodniem, w niedzielę 29 maja, radna Anna Rybińska, w drodze do kościoła zauważyła zniszczone znaki na wybudowanej niedawno ścieżce pieszo – rowerowej na ul. Władysława IV. Od razu zadzwoniła na policję, licząc na szybką reakcję. Spotkało ją jednak rozczarowanie. - Pierwsze, co usłyszałam od dyżurnego to pytanie, dlaczego nie powiadomiłam o tym dzielnicowego – relacjonuje radna, dodając, że dzielnicowego nigdy nie widziała na oczy. Po dłuższej rozmowie z policjantem, podczas której musiała dwa razy się przedstawić, uzyskała zapewnienie, że zostanie sporządzona notatka służbowa i przysłany patrol.

Traf jednak chciał, że przypadkowo sama natknęła się na grupę chuliganów, którzy szli ul. Władysława IV i niszczyli znaki. Okazało się, że ich zna i wie, gdzie mieszkają. Tą wiedzą postanowiła podzielić się z policją, licząc, że mając już sprawców „na tacy” podejmie wreszcie skuteczną interwencję.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.