3,5 tysiąca złotych odszkodowania zaproponowało Koło Łowieckie „Rogacz” ze Świętajna rolnikowi, którego zasiewy miesiąc temu zniszczyły dziki. - Ta kwota mnie nie satysfakcjonuje - mówi Ryszard Gronowski. Z kolei myśliwi przekonują, że na więcej ich nie stać. Rolnik podjął już kroki zmierzające do rozstrzygnięcia sporu na drodze sądowej.

Rolnik nie daje za wygraną

O sprawie odszkodowania za straty wyrządzone przez dziki na polach Ryszarda Gronowskiego z Piasutna pisaliśmy w nr 41 „KM”. Ziemie rolnika, który specjalizuje się w hodowli bydła mlecznego sąsiadują z lasem. Pod koniec września teren ten odwiedziły dziki, czyniąc spustoszenie w uprawach kukurydzy i niszcząc łąkę. Pan Ryszard wystąpił do gospodarującego na tym obszarze Koła Łowieckiego „Rogacz” ze Świętajna o oszacowanie szkód. Pomiędzy rolnikiem a myśliwymi nie doszło jednak do porozumienia w sprawie sumy odszkodowania. Początkowo ten pierwszy zażądał 1500 złotych, ale członkowie koła uznali, że roszczenie jest zbyt wygórowane. Wtedy pan Ryszard zaprosił do siebie komisję złożoną m. in. z przedstawiciela izby rolniczej oraz przewodniczącego komisji rolnej przy Radzie Gminy Świętajno. W mediacjach uczestniczył też przedstawiciel wójta. Nic to jednak nie dało. Po tej wizycie hodowca podniósł kwotę odszkodowania do 4,5 tys. złotych, tłumacząc to tym, że od czasu pierwszego szacowania rozmiar szkód się powiększył. Od członków koła usłyszał wtedy, że mogą mu wypłacić jedynie 3 tysiące. W tej sytuacji postanowił walczyć o swoje na drodze sądowej. Zaangażował także biegłego z Olsztyna, by ten ocenił wielkość poniesionych przez niego strat.

- W jego ocenie suma ta sięga 8 tysięcy złotych - mówi Ryszard Gronowski. Czuje się też zlekceważony przez przedstawicieli koła.

- Chcieli opinii biegłego, więc go sprowadziłem. Potem czekałem na nich tydzień, a oni nie raczyli się zjawić - skarży się rolnik. Tymczasem na swoim posiedzeniu 19 października zarząd koła, deklarując chęć polubownego rozstrzygnięcia sporu, podjął uchwałę o przyznaniu Ryszardowi Gronowskiemu 3,5 tys. zł odszkodowania, czyli o 500 zł więcej niż wcześniej proponowano. W piśmie nadesłanym również do naszej redakcji przez członków KŁ „Rogacz” czytamy, że doszło do tego „po ponownym przeanalizowaniu zaistniałych zdarzeń, w tym faktów angażowania organów administracyjnych i mediów do sprawy, którą powinny rozstrzygać zainteresowane strony”. Rolnik z Piasutna nie jest jednak usatysfakcjonowany zaproponowaną sumą.

- Nie zgadzam się na nią, tym bardziej, że poniosłem dodatkowe koszty, opłacając biegłego - mówi Ryszard Gronowski. Dodaje, że wynajął już adwokata, który będzie go reprezentował przed sądem.

Łowczy KŁ „Rogacz” Aleksander Adamski zapewnia, że nie ma mowy o tym, by myśliwi zlekceważyli rolnika po wizycie biegłego. Według niego doszło do zwykłego nieporozumienia.

- Ustaliliśmy, że przyjedziemy tylko wtedy, gdy uznamy kwotę podaną przez rzeczoznawcę - tłumaczy Aleksander Adamski. Czy zaproponowana suma odszkodowania to ostatnie słowo koła?

- Nie jesteśmy w stanie zapłacić więcej. Rozumiem, że pan Gronowski poniósł dodatkowe koszty, ale nie wiem, czy było to potrzebne. Można się było dogadać wcześniej - mówi łowczy. Tłumaczenia, że koła nie stać na większą wypłatę, nie przekonują Ryszarda Gronowskiego.

- Wszystkich rolników tak nabijają w butelkę. Jak ktoś z nimi powalczy, to może chociaż 50% strat będą wypłacać - mówi rolnik.

(łuk)/Fot. A. Olszewski