Gminna Spółdzielnia „Samopomoc Chłopska” w Szczytnie liczy już 60 lat. Mimo trudnych okresów, które nadeszły dla niej wraz z pojawieniem się wolnego rynku, przetrwała i dziś ma się całkiem dobrze.

Tak będziemy trzymać

SPRAWDZONA SAMOPOMOC

Na uroczyste obchody jubileuszu do siedziby spółdzielni przy ul. Łomżyńskiej przybyli w minioną sobotę jej członkowie i pracownicy, władze spółdzielczości krajowej i lokalne, a także partnerzy handlowi. Wszyscy podkreślali rolę szczycieńskiej spółdzielni dla miejscowej społeczności.

- Spółdzielnia na trwałe wpisała się już w życie naszego miasta. Trudno wyobrazić sobie, aby mogło ono bez niej dobrze funkcjonować – doceniała jej rolę burmistrz Szczytna Danuta Górska. Z kolei prezes Krajowej Rady Spółdzielczej Stanisław Śledziewski zauważał, że jest to zasługą przede wszystkim pracowników.

Poseł Adam Krzyśków podkreślał natomiast chwalebną rolę spółdzielni, którą obrazuje wpisana w jej nazwę samopomoc chłopska. Sprawdza się to szczególnie w trudnych momentach.

- W czasach, gdy gonitwa za pieniądzem okazuje się napompowaną bańką i wielcy potentaci okazują się przegranymi, dużego znaczenia nabiera idea solidaryzmu i niesienia pomocy – mówił poseł. Zauważał przy okazji, że spółdzielnie, mimo czasami niezbyt przychylnych opinii, sprawdzają się, i to na całym świecie. Są znaną formą gospodarowania w Stanach Zjednoczonych, Kanadzie, Japonii czy Unii Europejskiej.

Kulminacyjnym punktem spotkania było wręczenie odznaczeń kilkunastu najbardziej zasłużonym działaczom. Specjalne puchary otrzymali Aleksander Choroszewski, Leokadia Januszewska-Latała, Maria Wołoczkiewicz i Kazimierz Samojluk. Odznaczenie „Zasłużony dla Spółdzielczości” otrzymał też sztandar GS-u.

Dziękując za wyróżnienia, prezes Samojluk mówił, że przed spółdzielnią kolejne wyzwania i inwestycje.

- Dokonaliśmy wiele i tak będziemy trzymać- zapowiadał.

ZACZĘŁO SIĘ W 1948

Spółdzielnia w Szczytnie została powołana do życia w sierpniu 1948 roku. Jej założycielami byli okoliczni rolnicy, wnosząc jako udział 1 q zboża. Początkowy majątek był niewielki, stanowiły go sklepy rolne na ulicach Sienkiewicza i Kościuszki. Z czasem nieruchomości przybywało. Miejska Rada Narodowa przekazała na siedzibę GS-u pomieszczenia przy ul. Kościuszki 4 oraz na magazyny - obiekty przy ul. Polskiej i Ogrodowej. Obszar działania spółdzielni zaczął się poszerzać o pobliskie wsie. Z jej szyldem otwarto sklepy w Majdańcu, Olszynach, Szymanach i Romanach. W tym samym czasie otwarto skup żywca na ul. Polnej w Szczytnie. Powiększanie bazy wiązało się jednocześnie z kłopotami. Członków spółdzielni o ból głowy przyprawiały liczne w tym czasie kradzieże.

Prawdziwy boom rozpoczął się na początku lat sześćdziesiątych. GS-owi przybyła m.in. piekarnia i masarnia, rozbudowano zakres świadczonych usług dla rolników. Kobiety wiejskie mogły np. za niską stawkę wypożyczać pralki automatyczne i inne artykuły gospodarstwa domowego. Na przełomie lat 60. i 70. powstaje biuro GS-u przy ul. Łomżyńskiej, a wkrótce potem rozpoczyna działalność RDT przy ul. Polskiej. Dobrej prospericie nie przeszkadza likwidacja, na wniosek kobiet wiejskich, barów w Lipowcu i Szymanach. Przyczyn można się domyślać. Zahamowanie tempa rozwoju spółdzielni przynoszą dopiero zmiany ustrojowe w Polsce i wprowadzenie wolnego rynku. GS, aby utrzymać się przy życiu, zmuszony jest ograniczyć swoją działalność.

Na początku lat 90. członkowie spółdzielni powierzają stanowisko prezesa Kazimierzowi Samojlukowi z zadaniem uzdrowienia trudnej sytuacji finansowej. Służyć temu ma sprzedaż części majątku przynoszącego małe zyski. Pozyskane środki inwestowane są w najbardziej dochodową działalność handlową i produkcyjną. Przyjęty plan przynosi sukces. Oczkiem w głowie prezesa stała się piekarnia przy ul. Wielbarskiej, która przechodzi gruntowną modernizację. Dziś jest jednym z najbardziej dochodowych źródeł finansowych spółdzielni, a jej produkty cieszą uznaniem wśród klientów.

(o)