Dla mieszkańców Kolonii i Świętajna to prawdziwy dramat. Jeden z największych zakładów w gminie, Centrum Dystrybucji i Obróbki Drewna redukuje zatrudnienie. Pracę tu straciło lub straci w najbliższym czasie około 50 osób. Kierownictwo tartaku tłumaczy, że wpływ na tę sytuację ma ogólnoświatowy kryzys oraz monopolistyczna polityka Lasów Państwowych, które windują ceny drewna. Zwalniani nie do końca dają temu wiarę.

Tartak tnie etaty

PRZYGNĘBIENI I ZREZYGNOWANI

- W tej sytuacji mogę liczyć tylko na Stwórcę i opiekę społeczną - mówi z rezygnacją Małgorzata Chaber z Kolonii, która samotnie wychowuje troje dzieci. Piątek 30 stycznia był jej ostatnim dniem pracy w tartaku, gdzie przepracowała dwa lata. Z końcem minionego miesiąca kobiecie wygasła umowa, a kierownictwo zakładu nie przedłużyło jej na kolejny okres. W podobnej sytuacji jest jeszcze około 50 osób zwolnionych z Centrum Dystrybucji i Obróbki Drewna. W większości są to mieszkańcy Kolonii i pobliskiego Świętajna. Pierwsza fala zwolnień miała miejsce przed Bożym Narodzeniem, kiedy pracę straciło kilkunastu pracowników. Teraz z etatami żegnają się następni. Dla lokalnej społeczności to prawdziwy dramat.

- Ludzie są przygnębieni. Kuroniówki, które dostaną i tak po pewnym czasie się skończą, a pracy w pobliżu brak. Nasza wieś w 80% utrzymuje się z tartaku - mówi sołtys Kolonii Monika Gwiazda. Z kolei szef zakładowej „Solidarności” Mirosław Wilczyński dodaje, że wśród zwolnionych nie brak jedynych żywicieli rodzin.

- Znam sytuację, że pracę stracił ojciec i dwóch jego synów. Teraz zostali bez źródła utrzymania - mówi Mirosław Wilczyński.

PRZEZ KRYZYS I LASY

Centrum Dystrybucji i Obróbki Drewna w Kolonii to jeden z większych pracodawców w gminie Świętajno. Przed redukcjami zatrudniał 110 osób. Tartak rok temu stał się własnością zagranicznego koncernu Stora Enso, który planował zainwestowanie w Kolonii ok. 35 milionów euro i budowę od podstaw nowoczesnego zakładu. Na razie zamiary te zostały wstrzymane. Kierownictwo tartaku tłumaczy, że do podjęcia drastycznych kroków zmusił je ogólnoświatowy kryzys gospodarczy oraz polityka Lasów Państwowych dotycząca systemu sprzedaży drewna.

- W związku ze spadkiem zamówień sprzedażowych musieliśmy zrezygnować z jednej zmiany produkcyjnej i zintensyfikować nasze działania w zakresie marketingu, by pozbyć się zapasów magazynowych - tłumaczy dyrektor tartaku w Kolonii Andrzej Kubik. Zapewnia jednak, że ostatnie zwolnienia nie są kierunkiem rozwoju firmy, tylko reakcją na aktualną sytuację.

- Rozstając się z naszymi pracownikami zostawiamy sobie furtkę do ponownego ich przyjęcia. W 2010 roku przewidujemy odbudowanie stanu załogi - zapowiada dyrektor, przyznając jednocześnie, że decyzje, które musi teraz podejmować są dla niego trudne.

Jego zdaniem najbardziej winne kłopotom zakładu są Lasy Państwowe, które, wykorzystując swoją pozycję monopolisty na rynku, windują ceny surowca.

- To choroba trawiąca przemysł drzewny. Dyktat lasów jest sprzeczny z interesem społecznym - nie szczędzi ostrych słów Andrzej Kubik. Przypomina, że Polska, będąca jeszcze do niedawna znaczącym eksporterem drewna do m. in. Niemiec, teraz coraz częściej je stamtąd sprowadza. Tartak w Kolonii, który produkuje tarcicę na potrzeby branży budowlanej, blisko 70% kosztów przeznacza na zakup surowca.

- W tej sytuacji mieliśmy dwie możliwości. Albo produkować dalej ze stratą, licząc że koncern jest w stanie sobie to zrekompensować, albo zmniejszyć produkcję i zatrudnienie - wyjaśnia dyrektor Kubik.

Obecnie zakład szuka ratunku w wyrobie bardziej przetworzonych półproduktów dla przemysłu meblarskiego.

ZŁA POLITYKA

Pracownicy tartaku nie do końca dają wiarę w zapewnienia o możliwości powrotu do zakładu.

- Bardzo na to liczę, ale na razie to tylko słowa. Nikt tak naprawdę nie przejmuje się sytuacją człowieka - mówi Małgorzata Chaber. Wiele osób ma za złe kierownictwu, że do końca trzymało załogę w niepewności, nie informując o zwolnieniach.

- Mogliby nas wcześniej uprzedzić. Byłoby więcej czasu, żeby się na to jakoś przygotować - uważa pani Małgorzata. Z kolei szef zakładowej „Solidarności” przyczyny kłopotów tartaku upatruje w niewłaściwej polityce koncernu związanej z handlem wyprodukowanym tu towarem.

- Nie mamy odbiorcy na tarcicę. Ta najlepsza jakościowo poszła na eksport, a reszta zalega na placu i niszczeje. Mamy za duży zapas - mówi Mirosław Wilczyński. Wiadomo już, że 20 zwolnionych osób przez pół roku znajdzie zatrudnienie w ramach robót

publicznych na terenie gminy. Ustalenia takie zapadły pomiędzy starostą a wójtem Świętajna.

WIELBARK NIE ZWALNIA I NIE PRZYJMUJE

Czy postępujący kryzys zagraża też największemu w powiecie zakładowi związanemu z branżą drzewną, wielbarskiemu Swedwoodowi? Wójt Wielbarka Grzegorz Zapadka uspokaja, że na razie nie ma żadnych sygnałów o tym, by szwedzki koncern zamierzał zwalniać pracowników. Nie podziela zdania, że winę za trudności zakładu w Kolonii ponoszą lasy.

- Cena drewna jest niższa niż w zeszłym roku. Nie sądzę, by był to aspekt przesądzający o kłopotach zakładu - mówi Grzegorz Zapadka, przypominając, że przeszło rok temu, kiedy w przemyśle drzewnym panował boom, nikt nie skarżył się na ceny, za to słychać było narzekania, że drewna jest za mało, a lasy nie chcą go sprzedawać.

Zakład w Wielbarku zwolnień na razie nie planuje, ale też nie przyjmuje nowych pracowników.

- Mamy sygnały, że zmniejszono tam tempo przyjmowania ludzi. Wcześniejsze założenia mówiły o tym, że o tej porze będzie więcej zatrudnionych - informuje dyrektor Powiatowego Urzędu Pracy w Szczytnie Jan Dąbrowski. Zapewnia też, że na razie nie docierają do niego żadne zapowiedzi zwolnień grupowych w innych zakładach na terenie powiatu.

Poseł ziemi szczycieńskiej, a niegdyś wójt gminy Świętajno Adam Krzyśków przyznaje, że zakłady branży drzewnej przechodzą ciężki okres, głównie z racji kryzysu. Nie przesądza jednak, że decydujący wpływ na ich kłopoty ma także polityka Lasów Państwowych.

- Na pewno nie można mówić, że w sposób świadomy dopuszczają one do takiej sytuacji. Obecnie są w trakcie decentralizowania systemu sprzedaży, do czego skłoniły je m.in. zarzuty Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów - mówi poseł, członek sejmowej komisji leśno-drzewnej.

NAJWYŻSZE W DŹWIERZUTACH, NAJNIŻSZE W PASYMIU

Zwolnienia w tartaku w Kolonii sprawią, że gmina Świętajno nadal będzie jedną z tych, gdzie utrzymuje się najwyższe bezrobocie w powiecie. Obecnie najwięcej osób bez pracy jest w gminie Dźwierzuty. W dalszej kolejności są Świętajno, gmina Szczytno, Wielbark, Jedwabno, Rozogi i miasto Szczytno. Najniższe bezrobocie, według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Szczytnie, panuje w mieście i gminie Pasym, choć jeszcze rok temu najmniej mieszkańców bez zatrudnienia było w stolicy powiatu.

Ewa Kułakowska